Przepraszam za taką nieobecność normalnych notek, ale było to spowodowane natłokiem nauki jaki spadł na mnie tuż po świętach. Może w skrócie czwartek. Wieczorem nie chciało mi się robić niczego, standardowo zostawiłam wszystko na godzinę 4:00. Jakie niewymowne było moje zdziwienie, gdy okazało się, że z każdego przedmiotu mam zadanie, a przecież musiałam nauczyć się jeszcze na chemię. Biegałam w tą i z powrotem, od zeszytu do zeszytu. Postanowiłam, że już nigdy więcej tak nie zrobię, a jednak historia lubi się powtarzać. Po szkole zabrałam się do poprawy mojego wyjątkowo nieudanego kalendarza z biologii. Temat nieszczególnie przypadł mi do gustu, więc wiedzcie, że zrobiłam to tylko i wyłącznie dla wyższej oceny. Nie ma nic gorszego (bynajmniej wtedy nie było) od przesiedzenia w domu całego pięknego dnia na rysowaniu kontynentów i przyklejania zwierzątek. Mimo wszystko nie byłoby w tym nic tak nadzwyczajnego, gdyby nie sam fakt, że przez tą pracę zawaliłam test. Zgadnijcie z jakiego przedmiotu? biologii. Takie fifti-fifti.
Jakoś nie chce mi się opisywać całego dzisiejszego dnia. Pogoda nie sprzyja blogowaniu. Może jak wrócę z dworu zaktualizuję notkę, albo przynajmniej dodam ikonki, także sprawdzajcie czy nie pojawiło się coś nowego.
Btw. odnośnie starych ikonek - Tak, zrobię je. I bądźmy szczerzy (jak zawsze?) nie chce mi się ich teraz siedzieć, może nawet tych marnych 15 minut, ale mi się po prostu nie chce. Muszę się nacieszyć wolnym czasem, ot co. Na pocieszenie...
Rihanna
Plus, jeżeli są jacyś chętni mogę pokazać na co ostatnio poluję i mam nadzieję, że zostało juz to zamówione na Allegro. To jak, komentarz?